Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Sprawozdanie z XXI WZD PZA - aktualizacja

2018-05-29
Autor: Cinek

Sprawozdanie delegacji KWW z XXI Walnego Zjazdu Delegatów PZA

 

W XXI WZD wzięła udział pełna niemal delegacja naszego klubu, której listę podajemy poniżej. Był to zjazd sprawozdawczy, służący dyskusji i skwitowaniu działalności zarządu PZA w poprzednim roku. Niestety, jak to stało się zwyczajem, sprawozdanie z działalności zarządu PZA zostało rozesłane delegatom w przeddzień zjazdu, co uniemożliwiło dogłębne zapoznanie się z materiałem w nim zawartym. Trzeba tu też wspomnieć, że protokół z poprzedniego WZD z 2017 roku w ogóle nie został udostępniony, co musi budzić zastrzeżenia.

Od razu na początku zebrania nasza delegacja zgłosiła wniosek o uwzględnienie podczas dyskusji nad sprawozdaniem specjalnego czasu na kwestie ESR i „Taternika”, co zostało zaakceptowane. Można by długo pisać o tym co się na zjeździe wydarzyło i co omawiano, my jednak skupimy się na 4 zasadniczych punktach.

 

1. Panel o TPN i ESR z udziałem dyr. TPN, Szymona Ziobrowskiego.

 

Na sam początek, jeszcze przed wejściem dyrektora, zgodnie z ustalonym przez zarząd PZA porządkiem, przedstawiciele środowiska jaskiniowego wygłosili coś w rodzaju peanu pochwalnego na cześć systemu ESR. Speleolodzy zapewniali, że nie wyobrażają sobie obecnie funkcjonowania bez ESRu i że ma on same zalety, a po jego wejściu żadne obostrzenia czy limity nie miały miejsca, jak się tego obecnie obawiają „powierzchniowcy”.

Na zastrzeżenie naszego delegata Artura Paszczaka, że speleolodzy nie są stroną w dyskusji nad powierzchniowym systemem, padła odpowiedź, że speleolodzy również się wspinają. Tu warto zauważyć, że speleolodzy, co wynika z natury ich działalności, mieli wyznaczone limity wejść do jaskiń już przed wejściem systemu, tak więc ich argumenty nie są do końca zasadne.

Następnie pojawił się dyrektor TPN i obszernie omówił cele i oczekiwania TPN oraz zakreślił swoją koncepcję współpracy z taternikami. Poruszył kwestię udostępnień i problemów jakie sprawia taternictwo. Wiele było mowy o zaufaniu, wzajemnym wspieraniu się i potrzebie zrozumienia zarówno celów ochronnych TPN (jeden taternik w terenie chronionym może, zdaniem dyrektora, powodować większe zagrożenie niż tłum turystów na szlaku) jak i ograniczeń, jakie na TPN narzuca ustawa o ochronie przyrody i inne akty prawne. Opisał też wpływ RODO (w tej sprawie głos zabrał prawnik TPN) na papierowe książki wyjść (konieczność usunięcia możliwości podawania nazwisk i nr. telefonów).

Tutaj do tej beczki miodu łyżkę dziegciu dodał znów kol. Paszczak, polemizując z dyrektorem co do zasadności i podstawy prawnej elektronicznej rejestracji, zwrócił uwagę, że ustawa wymaga jedynie monitoringu (tj. obserwacji), a nie sensu stricto rejestracji oraz wytknął dyrektorowi cały szereg niespójności i sprzeczności pomiędzy sposobem tworzenia ESR, a deklarowanymi wcześniej współpracą i zaufaniem. Podkreślił, że w stosunkach umownych między instytucjami opieranie się na zaufaniu jest dalece niewystarczające, oraz że wytworzenia zaufania obywateli do instytucji to proces trwający latami i wymagający budowy fundamentów tego zaufania, czego w przypadku TPN bardzo brakuje. Przypomniał i zacytował liczne obietnice złożone na spotkaniu w czerwcu 2015 o tym, że system rejestracji może być tylko wynikiem wspólnej pracy i całego procesu myślowego, co w świetle późniejszego przygotowania ESR zupełnie bez informowania i jakiegokolwiek zaangażowania środowiska stanowi marną rękojmię deklarowanych przez TPN wartości.

Dyrektor ripostował, że dwie osoby z PZA były informowane o pracach nad ESR, ale odmówił podania ich nazwisk. Co ciekawe, już drugi raz padła taka deklaracja, przy zupełnym milczeniu osób z zarządu PZA, które najwyraźniej nie kwapiły się do przyznania, że cała rzecz nie była dla nich zaskoczeniem.

Dyrektor przyznał dalej, że popełniono błędy w całym procesie, niemniej nadal nie może zrozumieć czemu środowisko obawia się tego systemu. Tu z sali podniosły się głosy wdzięczności za wprowadzenie ESR dla narciarzy wysokogórskich i umożliwienie im korzystania z kilkunastu dróg zjazdowych. A. Paszczak ripostował, że on tej wdzięczności nie podziela, bo sytuacja, w której nie wolno taternikowi zjechać na nartach po wspinaniu jest nienormalnością, a unormowanie tej sprawy nie jest powodem do szczególnej wdzięczności. W tej kwestii wywiązał się spór, bo przedstawiciele narciarzy deklarowali pełne poparcie dla ESR.

Wiele osób domagało się jasnego przedstawienia obaw, jakie związane są z ESR. To pytanie dziwiło w kontekście obecności dyrektora TPN, przy którym jasne stawianie sprawy w tej kwestii było oczywiście utrudnione. Niemniej delegaci KWW, szczególnie Marcin Chmieliński, wyłożyli obawy dotyczące nieprzewidywalności systemu, możliwości jego niekontrolowanego rozwijania, kwestii związanych z przejściem z systemu pasywnego na aktywny (tj. wchodzący w bieżącą interakcję z użytkownikiem), pozyskiwaniem szczegółowych danych o natężeniu ruchu, potencjalnie łatwym wprowadzaniem opłat czy limitów i tzw. dynamicznym zarządzaniem ruchem (o którym Dyrektor twierdził, że nie zna takiego pojęcia). Dyrektor stwierdził w konkluzji, że gdyby chciał, mógłby wprowadzić limity i opłaty bez ESR-u nawet od jutra i nie potrafi zrozumieć obaw oponentów.

Podsumowując: dyrektor TPN zaprezentował się jako człowiek w pełni świadomy celów swej instytucji i inteligentnie do nich dążący. W przeciwieństwie do niego zarząd PZA jawi się jako zupełnie niezdolny do sformułowania strategii przeciwdziałania, nieustannie popadający w sprzeczności (z jednej strony deklarujący obronę status quo, z drugiej zachwalający ESR, z jednej strony deklarujący walkę o nowe rejony, z drugiej deklarujący, że nie ma o co walczyć) i ograniczający się do zapewniania o wspaniałych relacjach, współpracy i „dobrej atmosferze”.

Wynieśliśmy z panelu dziwne wrażenie, że zarząd PZA i większość delegatów są bardzo entuzjastycznie nastawieni do ESR i wydają się nie dostrzegać niebezpieczeństw z nim związanych. Nie byliśmy w stanie przebić się z naszą argumentacją i próbą analizy zagrożeń. Niestety delegaci w większości wykazywali wysoki poziom zrozumienia i poparcia w stosunku do działań TPN i zarządu PZA. Przedziwnie brzmiały wystąpienia członków zarządu PZA, Piotra Xięskiego i Miłosza Jodłowskiego, w których więcej było troski o interes parku, jego ograniczenia, Naturę 2000 i całe mnóstwo kłopotów z ochroną przyrody, a jednocześnie nie padło ani jedno słowo o interesie wspinaczy. Najbardziej kuriozalnie brzmiały zapewnienia speleologów o wspaniałej atmosferze i cudownej współpracy, w wyniku której, co prawda, z 40 udostępnionych kiedyś jaskiń zostało 25, no ale za to doskonale rozwija się dialog i współpraca. I tę właśnie współpracę koledzy „speleo” stawiają nam za wzór.

Konsekwencją spotkania z dyrektorem TPN było głosowanie nad odwołaniem uchwały XVIII WZD z 2015 r. o sprzeciwie wobec ESR. Rezultat głosowania był dla nas zaskakujący: za odwołaniem uchwały głosowało – 29; przeciw – 19; wstrzymało się – 11.

Wniosek przeszedł, pomimo że nie otrzymał nawet połowy głosów „za”, ale taki jest regulamin.

Następnie przegłosowano inny wniosek, o treści:
Wnioskuję o udzielenie przez WZD mandatu zaufania zarządowi PZA celem podjęcia przez zarząd lub powołany przez niego zespół przedstawicieli środowiska, bezpośrednich rozmów z TPN w sprawie:
a) rozwiązania problemów związanych z wdrożeniem systemu monitoringu (EKW) oraz
b) utrzymania papierowych ksiąg wyjść taternickich.


W ostatniej chwili A. Paszczak wniósł poprawkę, która zmieniała pierwotne „rozmów z TPN w sprawie rozwiązania problemów związanych z wdrożeniem systemu monitoringu (EKW) oraz utrzymaniem papierowych ksiąg wyjść” na brzmienie powyższe, którego sens jest jednak odmienny.
Wniosek przeszedł wynikiem: za – 49, przeciw – 2, wstrzymało się – 6.

 

2. Votum nieufności wobec członka zarządu PZA Miłosza Jodłowskiego.

 

W imieniu zarządu KW Warszawa wniosek o votum nieufności zgłosił kol. Paszczak wraz z krótkim uzasadnieniem, które opierało się na przedstawieniu konfliktu interesów kol. Jodłowskiego (z jednej strony reprezentant interesu wspinaczy – z drugiej badacz negatywnego ich wpływu na przyrodę) oraz tez z jego prac naukowych dotyczących tegoż wpływu. Przywołana została znamienna historia z usunięciem spitów z rejonu dolinek reglowych, które to spity wcześniej kol. Jodłowski zinwentaryzował i całość dostarczył parkowi, a przygotowana przez niego praca posłużyła jeszcze do uzasadnienia pozyskania funduszy na tę wycinkę. Podkreślona została też rola kol. Jodłowskiego w promowaniu i opracowaniu koncepcji ESR oraz – rzecz dość bulwersująca – wprowadzenie WZD PZA w roku 2015 w błąd poprzez zapewnienie, podczas dyskusji nad ESR, że „w żadnych obecnie dyskutowanych z parkiem dokumentach nie znajdują się zapisy o systemie rejestracji”. Było to pół roku po tym, jak kol. Jodłowski i Xięski złożyli w TPN, w ramach uwag do planu ochrony, opracowanie p.t. „Nowa koncepcja zarządzania ruchem wspinaczkowym w Tatrzańskim Parku Narodowym jako sposób ograniczenia wpływu taternictwa na środowisko” autorstwa Miłosza Jodłowskiego, która oczywiście przewidywała ESR. Koncepcja ta nie była z nikim spoza zarządu PZA konsultowana (nawiasem mówiąc, w zarządzie chyba również nie), a tak rewolucyjna zmiana powinna była podlegać środowiskowej dyskusji.

W odpowiedzi Miłosz Jodłowski zarzucił wnioskowi KWW mijanie się z prawdą, bo przecież plan ochrony, do którego złożona została wspomniana „koncepcja” nie został przyjęty (nawiasem – nie wiadomo jakie to miałoby mieć znaczenie wobec samego faktu przekazania go do TPN – koncepcja nie zniknęła bowiem z powierzchni zimie i nadal funkcjonowała choćby w parkowych wydawnictwach). Stwierdził też, że jego prace, także wspomniana koncepcja zarządzania wspinaniem, przyniosłyby wspinaczom wiele dobrego, gdyż przewidują otwarcie wielu nowych rejonów. Nie określił co prawda, jakie są realne szanse na takie otwarcia. Wyświetlił również wywiad jakiego udzielił jednemu z portali i przytaczał jego fragmenty. Twierdził też, że cytowane fragmenty jego prac w uzasadnieniu wniosku KWW o votum nieufności zostały wyrwane z kontekstu i domagał się zacytowania większych części.

W dyskusji wzięło udział kilka osób udzielając poparcia kol. Jodłowskiemu. Padały głosy, że kol. Jodłowski „spadł środowisku z nieba” i powinniśmy być wdzięczni Opatrzności, że nam go zesłała. Dwa głosy zabrzmiały szczególnie wyraziście – koleżanka ze środowiska kanionigowego oświadczyła w dość histerycznym tonie, że ona, jako osoba znająca środowisko naukowe, ręczy że liczą się tam wyłącznie osoby z „dr” przed nazwiskiem i że tylko Miłosz Jodłowski może nas reprezentować wobec naukowców z TPN, bo on te litery posiada (trudno stwierdzić, dlaczego nasz reprezentant miałby podejmować się stricte naukowej polemiki z parkowymi specjalistami oraz co doktor wydziału geografii fizycznej miałby kompetentnie do powiedzenia w sporze np. z botanikiem czy prawnikiem). Drugi głos wyraziła kol. Monika Strojny, która oświadczyła, że w razie odwołania kol. Jodłowskiego ona zrezygnuje z pracy w zarządzie (sic!). Pojawiły się też dość agresywne głosy w rodzaju „weźcie się do roboty zamiast przeszkadzać” (Arkadiusz Kamiński), ale nie zostało wyjaśnione o jaką robotę konkretnie chodzi.

W tajnym głosowaniu wzięło udział 59 delegatów. Co bardzo symptomatyczne, karty do głosowania zostały przygotowane w dość niezwykły sposób – nie tak jak zawsze jest to robione, czyli w kolejności „za-przeciw-wstrzymał się”, ale z odwróconą kolejnością głównych głosów, czyli „przeciw-za-wstrzymał się”. To drobnostka, ale wiele mówiąca.

Wniosek poparło 14 osób, 5 się wstrzymało, 40 było przeciw.

Podsumowując: trzeba zauważyć, że regulamin zjazdu faktycznie uniemożliwia dyskusję, zamieniając ją w pojedyncze oświadczenia, po których nie ma możliwości odniesienia się do poszczególnych zarzutów. W naszym przypadku wnioskodawca nie miał nawet możliwości podsumowania dyskusji i jakiejkolwiek riposty. W efekcie dyskusja, a raczej jej proteza, zamieniła się w serię emocjonalnych monologów, a meritum sprawy nie wywołało żadnych reakcji. Wspomniana wcześniej kwestia wprowadzenia zjazdu w błąd została zbyta milczeniem najwyraźniej nie wzbudzając niczyich, poza wnioskodawcami, szczególnych emocji. Zdumiewająca jest wiara delegatów, że tytuł doktorski kol. Jodłowskiego wywołuje na kimkolwiek w Radzie Naukowej TPN (z jej licznymi profesorami) jakiekolwiek wrażenie. Dyskusja pokazała, że delegaci nie chcą dyskutować nad merytorycznymi zarzutami, sprawa ich mało obchodzi i gotowi są dać M. Jodłowskiemu carte blanche na działania w TPN, nie przejmując się ich konsekwencjami ani też nie chcąc o nich dyskutować. Uzyskanie tej wiedzy, przekonanie się co do stanowiska WZD i gotowości samego PZA do wszczęcia dyskusji w tej sprawie, było zasadniczym celem złożenia naszego wniosku. Nie wątpiliśmy, że wniosek upadnie, ale liczyliśmy się z możliwością, że być może zaproponowana zostanie jakaś forma debaty bądź rozjemstwa. Tak się nie stało – wniosek przeprowadzono szybko i przy gniewnych pomrukach, a najbardziej symptomatycznym był moment, w którym jeden z delegatów zaproponował, najzupełniej poważnie, aby głosować nad tym, czy wniosek ma w ogóle być głosowany. Przez chwilę poczuliśmy się jak na planie „Rejsu”.

 

3. Kwestia opłaty na „Taternika”.

 

Jak wiemy, WZD w 2015 r. podjął uchwałę (przy sprzeciwie KW Warszawa) o obowiązkowej opłacie na utrzymanie „Taternika” w wysokości 5 zł od każdego członka klubu. Konsekwentnie na każdym Walnym zgłaszamy lub popieramy wnioski o uchylenie tego absurdalnego podatku, szczególnie, że „Taternik” przestał pełnić rolę pisma środowiskowego, a stał się tubą zarządu PZA. Obrazują to wyraźnie takie fakty jak próba ocenzurowania artykułu o przejściu Grani Tatr (w efekcie wycofanego przez autora), odmowa publikacji tekstu Krystyny Palmowskiej o historii i genezie ESR, a w zamian umieszczenie tekstu zarządu PZA i speleologów na temat ESR, oraz wywołanej tym zdarzeniem rezygnacji trzech członków Rady Wydawniczej „Taternika” (Krystyny Palmowskiej, Józefa Soszyńskiego i Ludwika Wilczyńskiego).

Tym razem to KW Trójmiasto zgłosił wniosek o uchylenie opłaty. Odczytano list do zjazdu przesłany przez Józka Soszyńskiego, który przez ostatnie 2 lata mocno angażował się w pracę nad rozwojem „Taternika”. W dyskusji wziął udział obecny redaktor naczelny Maciej Kwaśniewski, który zapewnił, że „Taternik” jest pismem niezależnym, on sam jest osobą niepodlegającą żadnym naciskom, nie dokonuje żadnej cenzury i sprzeciwia się stanowczo takim oskarżeniom. Powiedział też, że w Taterniku wszystko świetnie idzie, a jego zdaniem musi „Taternik” przestać być postrzegany jako pismo stricte „wspinaczkowe” bo jest częścią narodowej kultury i jako taki winien być adresowany do dużo szerszej grupy odbiorców, w tym odbiorców młodych i temu właśnie celowi przyświeca jego nowa formuła. Zwrócił uwagę, że pieniądze są potrzebne, bo trzeba płacić za teksty i redakcję oraz trzeba pracować nad wizerunkiem i odbudową prestiżu pisma. Jako powód nieopublikowania tekstu Krystyny Palmowskiej o historii i genezie ESR podał jego zbyt dużą objętość, co po prostu uniemożliwiło publikację. Mamy nadzieję, że ta kwestia zostanie jeszcze wyjaśniona, gdyż według naszych informacji przyczyna odrzucenia tekstu była całkiem inna.

Kol. A. Paszczak zwrócił uwagę, że prestiż „Taternika” zawsze wynikał z pozycji i prestiżu redaktora i że trudno jest red. Kwaśniewskiemu w tym względzie konkurować z poprzednikami. Przypomniał, że publikowanie tekstów w „Taterniku” było zawsze przywilejem i honorem, powodem do dumy, i nikt nie żądał za to wynagrodzenia, co wynikało właśnie z wizerunku pisma i jego redaktora. Ponadto nie zgodził się, że „Taternik” nie powinien być pismem taterników – uznał to wręcz za kardynalny błąd.

W dalszej dyskusji Piotr Xięski zwrócił uwagę, że tylko część opłaty jest przekazywana na „Taternika” – 12 000 zł z 30 000 zł. Pozostała kwota jest wypłacana jako pensja redaktorowi mediów społecznościowych PZA (12 000 zł rocznie) oraz jest używana dla innych celów promocyjnych. Podniosły się głosy, że pensja dla redaktora „fejsbuka” w wys. 1000 zł miesięcznie zakrawa na rozrzutność, a efekty są raczej skromne, ale Piotr Xięski się z tym nie zgodził.

W rezultacie, w głosowaniu nad likwidacją opłaty padł wynik:
za – 15, przeciw – 31, wstrzymało się – 6.
Opłata została więc utrzymana.

Podsumowując: delegaci najwyraźniej akceptują obecny stan rzeczy, merytoryczną mizerię „Taternika”, cenzurę i tematyczny miszmasz. Nie robi na nikim wrażenia rezygnacja 3 wybitnych postaci z grona Rady Taternika i mamy wrażenie, że bardziej chodzi o to, żeby „Taternik” w jakiejkolwiek formie w ogóle się ukazywał, niż to, co faktycznie jest w nim publikowane.

 

4. Sprawa zaniżenia przez PZA składki do UIAA.

 

Ostatnią istotną sprawą była kwestia nieprawidłowego opłacania składki przez PZA do UIAA przez kilka ostatnich lat, czyli zaniżenia jej poprzez deklarowanie 3310 członków zamiast powyżej 5000. Na pytanie o powody tej sytuacji Piotr Xięski oznajmił, że sprawa jest już wyjaśniona i nie ma żadnego problemu, bo koledzy z UIAA zaakceptowali wyjaśnienia PZA. Na pytanie, kto konkretnie był za to odpowiedzialny, P. Xięski z rozbrajającą prostolinijnością zrzucił winę na emerytowaną już poprzednią kierowniczkę biura, Małgorzatę Regulską. Na pytanie co robił skarbnik okazało się, że skarbnika w zarządzie nie ma. W tym momencie w dyskusję włączył się sekretarz zarządu PZA, Marek Wierzbowski i poinformował zebranych, że cała sprawa jest dęta, że chodzi o zaledwie dwa-trzy tysiące, a tak w ogóle to on zastanawiał się nawet, czy nie ZAWYŻYĆ liczby członków w deklaracji do UIAA aby mieć więcej delegatów na zjeździe tej organizacji. To stwierdzenie wywołało nasze zdumienie i niedowierzanie. Na pytanie, czy nie rozumie, że to oszustwo, sekretarz związku odparł, że nie widzi problemu bo wiele organizacji tak robi. Na kolejne głosy oburzenia (ale – podkreślmy – tylko od naszej delegacji) włączył się szef komisji sportowej Arkadiusz Kamiński i stwierdził, że jest dokładnie tak, jak stwierdził Marek Wierzbowski i często się taką praktykę stosuje.

Dyskusja wywołała salwę śmiechu na sali, ale trudno powiedzieć, co dokładnie delegatów rozbawiło, bo nam wcale nie było do śmiechu.

Podsumowując: tego typu postępowanie nie mieści się nam w głowie i zastanawiamy się, jak by PZA zareagował, gdybyśmy to my zgłosili sobie wyssaną z palca liczbę członków, aby zdominować WZD. Ciekawe, prawda?


Przygotowali:
Artur Paszczak, Zbigniew Skierski, Marcin Chmieliński, Paweł Przybysz.


Lista Delegatów KWW na XXI WZD PZA:
  1. Zbigniew Skierski,
  2. Alicja Paszczak,
  3. Artur Paszczak,
  4. Grzegorz Mróz,
  5. Dominik Cysewski,
  6. Paweł Przybysz,
  7. Marcin Chmieliński,
  8. Robert Nejman,
  9. Ryszard Urbanik,
  10. Justyna Gorzoch.


***

W skrócie o naszym udziale na XXI WZD PZA w Podlesicach


Wybraliśmy się na XXI WZD PZA postawiwszy sobie dwa główne cele:
  1. Przedstawienie kulis wprowadzenia ESR, udziału w nim osoby Miłosza Jodłowskiego i złożenie wobec niego votum nieufności,
  2. Sprawę Taternika (odmowa publikacji materiału Krystyny Palmowskiej na temat ESR, cenzurowanie informacji na FB) i obowiązkowej składki na jego utrzymanie w wysokości 5 zł od każdego członka klubu zrzeszonego w PZA.
Zgłosiliśmy, zgodnie z uchwałą podjęta wcześniej przez nasz Zarząd, wniosek o votum nieufności wobec Miłosza Jodłowskiego w związku z jego długoletnim promowaniem koncepcji elektronicznego systemu rejestracji, kwestionowaniem zasadności książek wyjść i prowadzeniem badań dokumentujących rzekomo szkodliwy wpływ taternictwa na przyrodę (patrz zestawienie badań). Podnieśliśmy również sprawę, mówiąc oględnie, wprowadzenia przez niego w błąd WZD PZA w roku 2016 w zakresie złożonych do TPN pomysłów zawierających ESR.  

Znając rozkład sił byliśmy pewni, że nasz wniosek o votum nieufności zostanie odrzucony, jednak zgłosiliśmy go w celu pokazania w formie niepozostawiającej żadnych wątpliwości, że kwestionowana przez nas działalność Miłosza Jodłowskiego nie jest po prostu realizacją jego prywatnych poglądów na kwestie dostępowe, ale jest wyrazem stanowiska zarządu PZA i większości delegatów na Walny Zjazd – czyli jest stanowiskiem całego PZA. I że tenże PZA – co zostało stwierdzone w formie udzielonego poparcia – popiera pomysły Miłosza Jodłowskiego i chce, aby były wdrażane w życie.

W ten sposób dostaliśmy jasne przesłanie, że negatywne stanowisko wobec ESR i działań w kwestii dostępności Tatr dla wspinania wyrażane przez kilka tysięcy wspinaczy w Polsce nie jest reprezentowane przez PZA.

Podobnie okazało się być w sprawie Taternika oraz obowiązkowej „medialnej składki”. Wniosek KW Trójmiasto, aby ten „medialny podatek” uchylić, został przez WZD odrzucony.

PZA, traktując Taternika jako własny organ propagandowy, a nie pismo środowiskowe, nie jest zainteresowany poprawą sytuacji w kwestii wybiórczości jego publikacji, niskiego poziomu merytorycznego i nikłego czytelnictwa. Taternik pochłania kolejne związkowe dofinansowania bez żadnego pozytywnego efektu. Warto wiedzieć, że z 5-ciu zł składki od każdego z nas (w sumie ok. 30 tyś zł rocznie wg słów Piotra Xięskiego) 12 tyś zł rocznie otrzymuje redaktor mediów społecznościowych PZA i Naszych Skał, kolejne 12 tyś zł otrzymuje Taternik, a reszta jest wykorzystywana na „banery i plakaty PZA”. Przypominamy, że Zarząd KW Warszawa podjął już decyzję o zaprzestaniu płacenia tej składki i o przekazywaniu równoważnej kwoty na Fundusz Berbeki PZA.

Nasza konkluzja po XXI WZD PZA jest jednoznaczna – jeszcze nigdy doktryna i sposób postępowania PZA nie zostały tak jasno i dokładnie zwerbalizowane. Stawia to przed nami ważkie pytanie o naszą przyszłość w tym związku, mającym tak odmienne od naszych cele i wartości. 

Jest to wyzwanie, z którym będziemy się musieli wspólnie zmierzyć.

Z taternickim pozdrowieniem,

Zbigniew Skierski
Prezes Zarządu
 
Dyskusja o tym artykule liczy już 19 postów. Zobacz ją na forum.