Polityka przetwarzania danych osobowych w KW Warszawa
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych dla potrzeb realizacji celów statutowych stowarzyszenia Klubu Wysokogórskiego Warszawa zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z 29 sierpnia 1997 (Dz. U. z 2002 nr 101 poz. 926 z późn. zm.
Przypomnij hasło
Podaj swój adres e-mail. Wyślemy na niego link do zresetowania hasła.
Weekend 18-19 listopada 2017 r. obfitował w imprezy wspinaczkowe KW Warszawa. W
sobotę od rana blisko 100 osób o przeróżnym poziomie biegłości atakowało ściany i stropy Janówka.
Znaczna większość szlifowała swoje umiejętności pod bacznym okiem doświadczonych kolegów z
Klubu, pozostali zaś walczyli o laur najmocniejszego drytoolowca i uścisk dłoni prezesa Siekiery.
Wieczorem z kolei, w siedzibie klubu, miały miejsce aż dwie prezentacje: wschodzącej gwiazdy
polskiego alpinizmu i himalaizmu Macieja Bedrejczuka oraz trójmiejskich ikon wspinania hakowo –
tradowego Małgorzaty Jurewicz i Józka Soszyńskiego. Po wszystkim nastąpiło poluzowanie obyczajów
i zabawa aż do białego rana.
(foto: Natalia Makowska)
To ostatnie, nie pomogło jednak w zebraniu się w niedzielę już na dużo mniejszej (5
osobowej), ale wspinaczkowo na pewno nie skromniejszej, imprezie. Okazja na urządzenie
„afterparty” była jednak wyjątkowa, rodzimy ogródek drytoolowy odwiedził bowiem nie kto inny, a
sam Tom Ballard. Tom będąc pierwszy raz w Polsce skorzystał z zaproszenia członków Klubu
Wysokogórskiego Warszawa i przyjechał do stolicy Polski skosztować tutejszych „specjałów”.
Rozgrzewkę rozpoczął wegańsko, od „Bezdechu” (D8+), który sprawił mu tyleż trudności co mi …
spacer z psem. Kolejną drogą rozgrzewkową, już bardziej koszerną, był z kolei święty grall
warszawskich drytoolowców sprzed kilku sezonów tj. „Stary człowiek nie może” (D10+). Przejście
przez niego tej drogi (w stylu „flash”) wydawało się tak łatwe, niczym wygranie w karty z
przedszkolakiem.
Po krótkim odpoczynku Tom postanowił podnieść poprzeczkę i wstawić się w najtrudniejszą
drogę Janówka, nomen omen prawdziwego i ostatecznego „Sangreala” (D14). Mając spore
doświadczenie na tej drodze z niepokojem obserwowałem jak niepotrzebnie traci siły na niektórych
ruchach. Wtedy do mnie dotarło, że to jest przecież „flash”! Dojście w tym stylu do ostatniego cruxa
drogi należy zatem uznać za przejaw niesamowitej mocy i umiejętności wspinaczkowych. Kolejna
(druga) próba Toma także skończyła się na końcówce drugiego dachu, niemniej jednak przyczyna była
zgoła odmienna – pechowo włożone ostrze wypadło razem z zawodnikiem. Na trzecią próbę niestety
brakło już czasu.
Film z drugiej i ostatniej próby Toma (by Grzegorz Rapacz):
Odwożąc Toma na pociąg miałem jeszcze okazję podpytać go o Janówek. Z tej pogawędki
wysuwa się kilka istotnych konkluzji. Po pierwsze docenia to, że żyjąc na płaszczyźnie potrafiliśmy
znaleźć, zagospodarować i rozwinąć ogródek drytoolowy. Po drugie, w jego mniemaniu mamy
solidne, światowe wyceny dróg (D8+ dla „Bezdechu”, D10+ dla „Starego człowieka” i - jak podkreślił -
„Sangreal” ma na pewno D14!). Po trzecie, w styczniu możemy spodziewać się jego powrotu do
Janówka.