Barteek
25.04.2019 22:39
|
Barteek,
25.04.2019 22:39
Cześć i czołem!
Od jakiegoś czasu żyję zarażony górskim bakcylem. A bakcyl ten jak wiadomo potrafi drążyć do upadłego, stąd pojawił się pomysł wyjazdu gdzieś wyżej niż w nasze rodzime Tatry.
Po "odrobieniu lekcji" jeśli chodzi o przystępne szczyty w europie, wybór padł na Grossglockner'a. Jednak z wyższymi górami pojawia się i spory dla mnie problem.
Lodowiec! Nigdy nie miałem przyjemności po takim chodzić a z literatury, opowieści i zdrowego rozsądku wynika, że nie można go lekceważyć. Chcąc się jak najlepiej przygotować i jak najwięcej z wyprawy wynieść, zastanawiam się jak ten temat ugryźć.
Jakie były wasze pierwsze przygody z lodowcem? Jak polecacie przygotować się/ zdobyć doświadczenie żeby zminimalizować ryzyko wizyty w takim terenie?
|
|
Marek Grądzki
(Gość)
26.04.2019 07:05
|
Marek Grądzki,
(Gość),
26.04.2019 07:05
Temat rzeka, ale na wstępie jest podstawowy warunek konieczny do spełnienia, zanim ruszysz na lodowiec: ubezpiecz się :) Oczywiście jakimś porządnym ubezpieczeniem, np. OeAV.
|
|
Marek Grądzki
(Gość)
26.04.2019 07:06
|
Marek Grądzki,
(Gość),
26.04.2019 07:06
Oczywiście możesz olać ten warunek i iść na żywioł, ale możesz skończyć jak nasza koleżanka Monika: https://wiadomosci.ox.pl/zbieram-na-helikopter,27837
Tzn. ona ostatecznie całkiem dobrze skończyła, ale lepiej nie powtarzać jej numeru :)
|
|
Maciej Ostrowski
(Gość)
26.04.2019 09:40
|
Maciej Ostrowski,
(Gość),
26.04.2019 09:40
Na kanale Outdoor Research na Youtube jest seria filmików o tym jak wiązać się na lodowcu, i jak postępować w przypadku upadku do szczeliny. Polecam je. Najlepiej uważnie obejrzeć te filmiki, a następnie przećwiczyć operacje na sucho z partnerem :-)
|
|
Jusza
26.04.2019 11:13
|
Jusza,
26.04.2019 11:13
Cześć Bahama,
"Zarażony"... no cóż, choroba nie wybiera :)
Aktualnie w klubie powstaje Sekcja Szkoleniowa. Może warto byłoby zorganizować szkolenie wyjazdowe z poruszania się po lodowcu + przy tej okazji zrobienie jakiegoś w miarę ambitnego celu?
Poruszanie się po lodowcu nie jest trudne. Trzeba jednak być przygotowanym na rożnego typu okoliczności aby w takich sytuacjach działać sprawnie i skutecznie.
Tu masz moje lodowcowe wspomnienie spod Kapucyna, aby dać wyobrażenie co może się kryć pod powierzchnią :)
PS. Na drugim końcu mojej liny widnieje Kajman - pozdrowienia!
|
Post edytowany. Ostatnio: 26.04.2019 14:09
|
Obraz
26.04.2019 12:08
|
Obraz,
26.04.2019 12:08
Bez (0) rozumienia podstaw /chodzenie, stany w śniegu, struktury i zachowania lodowców/ technik (i) wyciągania partnera ze szczeliny (ii) wybierania się samemu jeśli partner nie może, wyrypa na lodowcu jest lekko suicydalna. Najlepiej żeby ktoś pokazał i nauczył, w terenie. Jeśli to nie wchodzi w grę:
1. Książka (Freedom of Hills - dobra)
2. Wideo na Youtube (kiepskich i niebezpiecznych jest znacznie więcej niż dobrych). Wybrałem dobre na lodowcowe tematy w jeżyku angielskim: http://activelife.dp.ua/alpine-climbing/tehnika-gornogo-turizma-i-alpinizma.html
3. Wszystko przećwiczyć kilkakrotnie w domu lub na drążku samemu: jeden lub więcej układów wyciągania, małpowanie.
4. Pokazać się doświadczonemu w temacie koledze żeby sprawdził.
5. Przećwiczyć dzień na lodowcu z partnerem.
6. Spytać kolegów o patentach (n.p., po świeżym śniegu podejrzane miejsca można sprawdzać kijkiem treningowym przed wejściem na nich, linka z repu i karabinkiem u plecaka - pierwsze co zrobić w szczelnie - to go zdjąć, może, zebrać cześć układu do wyciągania(się) zaraz przy wyjściu, etc.)
|
Post edytowany. Ostatnio: 26.04.2019 12:19
|
Barteek
28.04.2019 16:16
|
Barteek,
28.04.2019 16:16
Co sądzicie w takim wypadku o pierwszym wyjeździe na szczyt (i lodowiec) z przewodnikiem? Oprócz wejścia jak najwięcej wiedzy załapać, podpytać?
|
|
dr
28.04.2019 17:11
|
dr,
28.04.2019 17:11
przewodnicy nie są od dzielenia się wiedzą;
poz_dr
|
|
Obraz
28.04.2019 19:22
|
Obraz,
28.04.2019 19:22
Przewodnik to nie instruktor. Opcję są różne, zależy od twojego wcześniejszego doświadczenia.
Moim zdaniem, sensownie było by zapłacić instruktorowi za zajęcia w Warszawie i później przećwiczyć to z partnerem w terenie. Właśnie zbiera się spora grupa ludzi z Gielo na Kazbek. Można mu zaproponować zorganizować (płatne bo to praca) 2-3 treningi.
Ed.: ale jak nie masz doświadczenia górskiego to najlepiej mieć normalny trening z instruktorem na lodowcu; Mogę mieć nico inny odbiór sytuacji - przed tym jak trafić na lodowiec, miałem wiele lat górskiego doświadczenia zimowego turystycznego, kilka lat wspinaczkowego, zawody z ratownictwa górskiego, nie było dla mnie nic nowego.
|
Post edytowany. Ostatnio: 28.04.2019 19:30
|
Paweł Baluta
(Gość)
29.04.2019 20:03
|
Paweł Baluta,
(Gość),
29.04.2019 20:03
Po pierwsze pirimo... czy masz z kim się związać liną, najlepiej jeszcze z 2 osobami?
|
|
Barteek
30.04.2019 08:28
|
Barteek,
30.04.2019 08:28
PawelPablo, 29.04.2019 20:03 napisał(a):
Po pierwsze pirimo... czy masz z kim się związać liną, najlepiej jeszcze z 2 osobami?
Tak, mam partnera do związania się, jednak żadne z nas nie ma doświadczenia z tego typu terenem.
|
|
Paweł Baluta
(Gość)
30.04.2019 18:49
|
Paweł Baluta,
(Gość),
30.04.2019 18:49
Zatem nie pozostaje nic innego jak tylko coś na kształt kursy lodowcowego - piszę w ten sposób bo nie wiem czy np: zimowa turystyka w Tatrach jest Wam obca, czekan, raki itp.
Dogadanie się z jakimś instruktorem nie było by głupim pomysłem by pokazał podstawy.
Wiązanie się zespołu, rozłożenie liny, szpej, ratownictwo szczelinowe - wyciąganie się i kogoś... no jest tego sporo.
O profilaktyce czyli "czytaniu" lodowca już nie wspominając. Tego oczywiście nie da się przyswoić w weekend, ale nie nalezy też dramatyzować, że na lodowiec to po dwóch latach szkolenia i z certyfikatami co by można ścianę otapetować...
Jak wspomniałem - warto by było pogadać z instruktorem związanym z KWW, pare osób ma doświadczenie i w tym temacie. Dzień czy dwa spędzić, nawet w nizinnych warunkach i po prostu poznać procedury. Może będzie to przyczynek do wewnątrzklubowego systemu szkolenia?
Czy przewodnik? I tak i nie... szansa, że będzie chciał się dzielić wiedzą jest nikła, może są wyjątki. Poza odhaczonym (może) szczytem wyniesiesz z takiej wycieczki tylko szczuplejszy portfel ;)
Może warto się orientować, ogłaszać i szukac bardziej "pro" kolegów i koleżanki z Klubu żeby uskutecznić wspólny wyjazd.
Nie będą robić za przewodników, to nie ich rola... ale zawsze będzie to głos rozsądku (i sami przy okazji chętnie posłuchają jakie nowości wynieśliście z ewentualnego kursu) ;)
Ważne by nie było tak, że jedziesz tam kompletnie zielony... Ja sam, we własnej osobie, na Małym Glocku, listopadową porą uczyłem jednego naszego rodaka jak się wiąże ósemkę....
|
|
Barteek
28.05.2019 14:08
|
Barteek,
28.05.2019 14:08
Lekcje odrobiłem, szkolenie w toku, pozostaje pytanie sprzętowe.
Jakich lin używacie do asekuracji zespołu dwu/trzy osobowego podczas przejścia przez lodowiec?
Im więcej szukam tym bardziej skrajne opinie, może tutaj uda się ustalić wspólną, rozsądną wersję :)
|
|
Obraz
28.05.2019 15:20
|
Obraz,
28.05.2019 15:20
Używam linę wspinaczkową :D, skróconą do potrzebnej długości przed/po wspinaczce. Nikt nie bierze osobnej liny na wspin i lodowiec, więc, używają tą, która jest i zależy to od drogi wspinaczkowej.
Raz używałem pojedynczą, innym razem jedną żyłę połówkowej (8.5 i 7.8). Każda jest wystarczająca żeby się uratować. Cienkie liny są trudniejsze do wyciągania bo głębiej wchodzą w krawędź i trudniej po nim małpować. Mogą nie współdziałać ze wszystkimi repami/węzłami zaciskającymi i urządzeniami - trzeba to sprawdzać samemu. Szpej na lodowcu robi się szybko mokrym - też są zmiany w zachowaniu.
Połączenie francuskiego prusika z 6-mm repa z 7.8 mm żyłą połówkową nie działa dobrze do momentu aż oplot repa lekko się zmechaci.
|
|
Obraz
28.05.2019 15:22
|
Obraz,
28.05.2019 15:22
P.S. uważaj na połączenie nowej liny i repa - są śliskie i wszystkie węzły samozaciskające mogą na nich latać.
|
|